"Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Uważajcie na siebie,
aby wasze serca nie były ociężałe
wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych,
żeby ten dzień nie przypadł na was
znienacka jak potrzask. ..."
(Łk 21,34-36)
trafione w samo sedno moich zamierzeń... planowałam wyruszyć w drogę
jak to zwykle bywa...
każdego dnia planuję...
czasem się gubię w tych moich górnolotnych planach... zapominam...wątpię w swoje siły...
spać nie mogę kiedy potrzeba, za to rano będę mogła, gdy już nie będzie na to czas...
achhhhh te troski doczesne!
dziwnie przytłaczają..."znienacka, jak potrzask"...
ważne? nie ważne...różne...
ociężałe serce z trudem może chwalić!
a słudzy Pańscy mają błogosławić Pana...
czytałam książkę "Moc uwielbienia" Merlin R. Carothers
polecam, choć łatwa nie jest, mimo, że mówi o rzeczach strasznie prostych...
jest to moim wyzwaniem!
dziękować, za to co mnie spotyka... uczyć się widzieć rzeczywistość pozytywnie...jako dar...
w całym zamieszaniu ćwiczyć słuch... aby usłyszeć Boży głos...
wtedy serce się nie pogubi... wtedy nie będzie ociężałe... lecz gotowe aby biec tam gdzie WIECZNOŚĆ
ps. ten blog powstał kiedyś jako pomoc w uświadamianiu mi jak wiele dobra mnie w życiu spotyka... ile jest drobiazgów wokół mnie,
za które da się dziękować...
w czasie trudnym broniłam się przed wpadnięciem w zasadzkę...
a w czasie "łatwym" nagle w nią wpadłam...
od jakiegoś momentu czuję, że i w hojności potrzeba się zatrzymać, spojrzeć jej w oczy... głębiej docenić ... podziękować...
CHWALIĆ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz