...trzy filmy... wcale nie najmądrzejsze... z nudów
... pokaszlując sucho z graniem w oskrzelach...choć farmaceutka wie lepiej co mi jest...
i że zażyłam dwa niewspółgrające ze sobą proszki...więc bez sensu...
nie patrząc na strzelające już od 20 minut petardy...
czy tak wogóle można
Nowy rok witać ozięble...?
bezdusznie... bo mi się na końcu roku udało dojść do wniosku, że znowu się zawiodłam na ludziach...
i że w takim przypadku, to co chce Bóg nie będzie miało szansy zaistnieć...bo plan zakładał współpracę ...a sama tego nieogarnę
i jest mi dziwnie smutno...
pod gruzami... pod popiołem i sykiem dogasających, bezmyślnych petard jakby dusiła się moja nadzieja...
och!!
ile we mnie ironii...
aż zgaga pali...
czy to może od miodu i ziół na przeziębienie...?
i dlaczego tak czasem bywa... ?
czy będzie lepiej...?
i co oznacza zdanie: módl się...tylko modlitwa pomaga...?
ile pytań trzeba zadać i czy mają one sens...?
czy będą się opłacały... ?
a odpowiedzi nie obrócą się przeciwko mnie...?
czy nie da się żyć bez ciągłych spekulacji?
to znaczy wiem, że da...
tylko, że się budzę ze snu i widzę że bez spekulacji żyć się nie da...
bo wokół świat gra... i nie jest to melodia pełna ukojenia, lecz jakiś dramat w niekończących się aktach...
każdy stara się przeżyć tak, aby nie umrzeć...
i nawet jak sobie powie, że się śmierci nie boi to za tydzień dopada go panika i opadają maski...
ktoś inny ma zły dzień i nie panuje nad uśmiecham oraz wzrokiem bez mrugnięcia okiem...
raz dwa obnaża się niespodziewanie i już go widzieć nie chcę...
bo się boję...
gorsze to się okazuje od porannego spotkania z ćpunem, który za to, że nie dałam mu 50 koron straszył, roztrzaskaniem głowy o posadzkę na dworcu kolejowym... bo jak to możliwe, że zakonnica nie miłosierna.... a on miał przecież urodziny i nie mógł pić wody...
i co ja tam wogóle wiem... nie powinnam, tak wylewać potoków słów oczekując potwierdzenia, że mam rację, bo jej mogę nie mieć ...
no mogę...
tyle mogę, co mi kto pozwoli... i nawet tyle na co bym sobie nie pozwoliła...ale tak samo wyszło, że sobie pozwoliłam...
zapominam czasem gdzie jest moje miejsce...
miotają mną rzeczywistości nierzeczywiste... jest tego tyle, że nie wiem, co ważniejsze i jak to zrobić, żeby było prościej?
niepoukładane...
nie zaplanowane...
takie z roztargnienia...
bezradne...
chciałabym nowy początek...
chciałabym czystą kartkę i żeby rozczarowania były tylko snem
a ludzie prości, zwyczajni, tacy prawdziwi... i ja też taka... żebym była...
na ten Nowy Rok!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz