niedziela, 15 grudnia 2013

...błogosławiony kto w Niego nie zwątpi...



(…)Każdego, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który swój dom zbudował na skale(…)
|Mt 7,21.24-27|
Na czym buduję ja? i co to znaczy ROZSĄDNIE?...
Bywa że moje starania, aby zbudować coś rozsądnie spełzają na niczym… siadam na gruzach moich wysiłków i zastanawiam się, gdzie zabrakło mi roztropności…
Doświadczam, jak wielkiej wrażliwości wymaga słuchanie Bożego głosu i wypełnianie Jego woli…
Boże natchnienia przychodzą tak niepostrzeżenie i delikatnie… a gdy uda mi się je usłyszeć, pozostaje mi jeszcze WOLNY WYBÓR… ten gest Bożej miłości i wiary we mnie, który najtrudniej mi przyjąć…
Moje decyzje nie zawsze przynoszą dobry efekt końcowy…
O roztropności! Skapnij z nieba!


Czas taki pełen, że nie było kiedy wiernie pisać…
Zastała mnie NIEDZIELA RADOŚCI a mnie do radości daleko…
Pełna jestem myśli i nowych doświadczeń… jedne mają smak zaskoczenia… niepewności… a drugie rozczarowania… zawodu… smutku…
Rozpoczęłam prace w domu dla seniorów w Instytucie Chrystusa Wielkiego Kapłana. Same starsze panie. Dobrotliwe, wymagające cierpliwości, akceptacji i radości. Jest co robić i służby wcale nie mniej męczące niż w hospicjum. Troszkę inny charakter pracy, bo panie jeszcze dość aktywne jak na swój wiek i męczące je dolegliwości.
Inne też środowisko, bo typowo katolickie. Msza wpisana w plan pracy, różaniec i co jakiś czas adoracja. Sam dom był jeszcze przed kilkunastoma latami klasztorem należącym do sióstr.
Teraz ma go słowacki instytut. Ciekawe, że podpisując umowę dowiedziałam się, że szefostwo tej filii znajduje się na Bilei Vode… a tam bierze początek, moje pragnienie, aby moje misyjne powołanie oddać czeskiej ziemi…
To podczas rekolekcji oazowych II stopnia, które miałam łaskę przeżyć w Travnej w Czechach odwiedziliśmy Bilą Vode. Większa część wioski na tak zwanym końcu świata w czasie komunizmu zamieszkiwana była przez siostry zakonne z Czechosłowacji. Zostały tam zwiezione przez komunistów z myślą, aby je zniechęcić… odwieść od życia poświęconego Bogu… Wymieszane z różnych zgromadzeń żyły tam przez wiele lat. Gdy przyszedł czas wolności z niektórych zgromadzeń pozostało po kilka starszych sióstr, które nie miały gdzie wrócić… nie były by wstanie się utrzymać… nie miały nowych powołań… czekały na koniec… umarły w Bilej Vodzie…
My zastaliśmy tam jeszcze po kilka sióstr z 14 różnych zgromadzeń. Świadectwo ich życia i wierności dokonanemu na zakładzie wiary wyborowi, zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Owocem tego doświadczenie była po latach moja decyzja przy wyborze misyjnej ziemi… wierzę, że ten owoc wyrósł z ofiary i modlitwy tamtych sióstr… gdy sobie to uświadamiam to milknę… zwłaszcza w takich chwilach jak ta… gdy mało cieszy… gdy z trudem pokonuję niezrozumiałe sytuacje… gdy najchętniej bym się poddała i wycofała z linii frontu…
Nie wiem, jak długo dane mi będzie pracować w IKV… bo zdaje się, że Bóg ma jeszcze inny plan… a drogi, którymi mnie wiedzie są jakby stawianiem fundamentów, pod budowę czegoś zupełnie innego…
Spotkania z ludźmi czeskiej ziemi u końca ich życia to wielka łaska… czasem zdaje mi się, że Bóg pozwala mi wejść w czeski świat od kuchni, że dane mi jest zobaczyć kawał historii, który przecież nie mogłam przeżyć, ani doświadczyć, bo albo mnie jeszcze na świecie nie było, albo byłam w mojej ojczyźnie…
Ma to sens… choćby dzisiejsze Słowa pełne nadziei i zachęty o tym sensie przypominają…
Ważna jest wytrwałość… ważna cierpliwość…
Ważna czujność… bo przecież każdego dnia Jezusową mocą dokonują się wielkie rzeczy… „ a błogosławiony kto w Niego nie zwątpi”! /Mt 11,2-11/
„Pustynia ma się rozweselić, spieczona ziemia rozkwitnąć! Przejrzą niewidomi głusi zaczną słyszeć, chromi skakać a niemi krzyczeć… odkupieni powrócą ze szczęściem wiecznym na twarzach… ustąpi smutek i wzdychanie”… /Iz 35,1 -6a.10/
O czujność i wytrwałość dziś proszę… a RADOŚĆ wykwitnie już sama…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz