piątek, 19 sierpnia 2016

NAJWAŻNIEJSZE JEST SPOTKANIE


Minęło już wiele dni  po XXXI światowych dniach młodzieży w Krakowie a ja mam wrażenie, że ciągle jestem w samym środku radosnego kolorowego tłumu… że wielkie święto wiary młodego Kościoła trwa w moim sercu!
Chciałabym podzielić się tym, co NAJWAŻNIEJSZE…
Mogłabym stwierdzić, że WSZYTSKO, co wydarzyło się w ostatnie lipcowe dni takim było i byłaby to prawda.  Przed oczyma mam uśmiechnięte twarze ludzi, w uszach tysiące ważnych słów i ufam, że nigdy nie zapomnę atmosfery dobra, pokoju i radości tamtych chwil. Wszystko to napełniło mnie nadzieją, że skoro na świecie żyje taka „garstka” pozytywnych ludzi, to ten świat nigdy nie przestanie być PIĘKNY! 
 Wyruszyliśmy w drogę z błogosławieństwem miejscowych biskupów z pod ołomunieckiej katedry 20 lipca. Byliśmy rozdzieleni do 14 autobusów po mniej więcej 40 osób z dziekanatów i archidiecezjalnych szkół . Naszym celem była polska diecezja opolska.
Nasz Valassko-meziricki dziekanat dotarł późnym popołudniem do parafii Ducha Świętego w Krapkowicach, gdzie po serdecznym przywitaniu i pysznej kolacji zostaliśmy rozdzieleni do rodzin.
Każdy z nas dostał żółtą bransoletkę z napisem NAJWAŻNIEJSZE JEST SPOTKANIE. Dlaczego?
Wszystkie polskie diecezje na czas SDM dostały nazwę biblijną oznaczającą miejsce, w którym Bóg objawił swoje miłosierdzie.  Natomiast cały kraj jak i  miejsce na którym odbyło się centralne spotkanie z papieżem Franciszkiem  stały się Polem Miłosierdzia (Campus Misericordiae).
Diecezja opolska zmieniła się w NAZARET, miejsce spotkania z Bogiem – Człowiekiem w tajemnicy Zwiastowania.
Dlatego dla nas NAJWAZNIEJSZE BYŁO SPOTKANIE!
Każdy dzień swoją treścią przynosił okazję, by tego spotkania na różnych płaszczyznach doświadczyć: 
   20.8. Dzień spotkania 
 21.8. Dzień poznania
22.8. Dzień miłosierdzia a dla nas dzień pielgrzymki do Częstochowy 
 23.8. Dzień wspólnoty i spotkanie na górze św. Anny z wszystkimi pielgrzymami diecezji oraz przemarsz, koncert i wspólna modlitwa w sercu diecezji w Opolu  
24.8. Dzień  rodziny i piknik w rzecznym porcie
  25.8. Dzień posłania
Spotkaliśmy w Krapkowicach wspaniałych ludzi, którzy podarowali nam swój czas, otwarli swoje serca i  ugościli najpiękniej, jak tylko mogli! Zaplanowali czas tak bogato, aby nic nie uszło naszej uwagi! Mogliśmy poznać piękną okolicę , spróbować polskiego jedzenia, zobaczyć, jak żyje polska rodzina, doświadczyć wielkiej radości!
Myślę, że nikt z nas nie spodziewał się aż takiej serdeczności.  Nie zabrakło też łez wzruszenia, gdy nadszedł czas pożegnania. Słowa o tym, że NAJWAŻNIEJSZE JEST SPOTKANIE stały się dla każdego z nas faktem i prawdą, z którą pojechaliśmy do Krakowa.
W Krakowie zaczęła się ta część naszej pielgrzymki, gdzie przyszedł czas na brak komfortu… Zakwaterowani zostaliśmy w szkołach a większość czasu spędzaliśmy w czeskim centrum, na które zamienił się mogilski klasztor cystersów.
Czekali tam na nas czescy kardynałowie i Biskupowie z wolontariuszami dbającymi o zabezpieczenie całego programu. Oczywiście perfekcyjnie dbając o każdy szczegół… zaczynając od kawiarni Samarytan ( w której z s. Martiną  Benediktą pełniłyśmy kilka godzin służbę ) poprzez wykłady, koncerty, czas na spowiedź, modlitwę, spotkania na służbie porządkowej kończąc…
Czuliśmy się tam bezpiecznie choć  nagle wokół nas przybyło ludzi i wydarzeń. Mogliśmy sobie wybrać z bogatego programu, to co uznaliśmy za odpowiednie. Był czas na pielgrzymkę do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach i do centrum Jana Pawła II.
 Podzieleni na małe grupki, zatłoczonym wesołym tramwajem za niespełna 40 min przemieszczaliśmy się do centrum Krakowa a potem niesieni morzem kolorowych ludzi docieraliśmy na Błonia, by spotkać  papieża Franciszka.
Już przy pierwszym spotkaniu, ciesząc się, że może z nami przeżywać święto wiary przypominał, że pośród nas jest Jezus i ważne jest umocnienie przyjaźni z Nim oraz naśladowanie Go.
Stawiał pytania i mówił, że: „…miłosierdzie ma zawsze młode oblicze. Serce miłosierne ma bowiem odwagę, by porzucić wygodę; serce miłosierne potrafi wychodzić na spotkanie innych, potrafi objąć wszystkich… „ takie serce ma odwagę wypełnić każdy uczynek miłosierdzia! Takie serce nie boi się marzyć i iść pod prąd, w górę. A jeśli chcemy żyć w pełni musimy pozwolić szczęściu rodzić się i rozwijać w miłosierdziu.
Podczas drogi krzyżowej, która bardzo konkretnie dotykała sytuacji dzisiejszego cierpiącego świata papież dał jasną odpowiedź na często zadawane pytanie: „Gdzie jest Bóg jeśli na świecie istnieje zło, jeśli ludzie są głodni, spragnieni, bezdomni, wygnańcy, uchodźcy? …”   Zadawał pytania na, które nie ma żadnej ludzkiej odpowiedzi… rozwiązaniem jest spojrzenie na Jezusa, który odpowiada, że „BÓG JEST W NICH”. Sam Jezus jest w nich przez to, że „obejmując drzewo krzyża objął nagość, głód, pragnienie i samotność, cierpienie i śmierć mężczyzn i kobiet wszystkich czasów.”
Wezwał młodych do poświecenia swego życia służbie braciom na wzór Chrystusa, do stania się siewcami nadziei  i zostawił z pytaniem: „jak dziś wieczorem chcecie powrócić do swoich domów… by spotkać się z samym sobą? Świat patrzy na Was…”
Wędrując na Pole Miłosierdzia był czas, aby wiele przemyśleć. Droga była długa i męcząca. Ludzi przybywało, aby wieczorem już wraz z dwoma milionami młodych znowu wsłuchać się w ważne słowa. Po świadectwach: Polki, Syryjki i Paragwajczyka papież wezwał nas do modlitwy za konkretne miejsca  i sytuacje na świecie dotknięte cierpieniem, konfliktami, niepokojem i zmaganiem… które mogą się nam wydawać odległe i niezrozumiałe. Naszą odpowiedzią światu w stanie  wojny ma być przyjaźń i braterstwo. Nie przyszliśmy na świat, aby wegetować, aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi … mówił papież… przyszliśmy aby zostawić ślad…” ślad w życiu, który naznaczyłby twoją historię i historię wielu ludzi”… „Czy pójdziesz? Czy Twoje ręce i nogi odpowiedzą Panu, który jest drogą, prawdą i życiem?...
 Z kolejnymi pytaniami zasypialiśmy pod rozgwieżdżonym niebem na Polu miłosierdzia w oczekiwaniu na dalsze spotkanie. 
Zbudziło nas ciepłe słońce i gwar radosnego tłumu. Wypoczęci i  rozśpiewani oczekiwaliśmy na mszę kończącą ŚDM. Znowu czekało nas spotkanie! Tym razem w ewangelii o Zacheuszu. Doskonały przykład, że każdy z nas jest dla Jezusa  ważny i dla każdego jest przygotowana misja do spełnienia. Naszym zadaniem jest pozwolić  Mu wejść do swoich domów, zapraszając do codzienności, aby mógł nas prowadzić słowami Ewangelii.
„Moglibyśmy powiedzieć, że Światowy Dzień Młodzieży, rozpoczyna się dziś i trwać będzie jutro, w domu, bo teraz to tam Jezus chce ciebie spotykać” mówił do nas papież Franciszek…
A my rozentuzjazmowani odpowiadaliśmy oklaskami, wymachując tysiącami kolorowych flag…
Nabieraliśmy garściami bogactwa jakie niósł ze sobą ŚDM… i tym chciałoby się teraz podzielić… opowiedzieć ubierając w słowa… Zdaje się, że to niemożliwe… że wiele pozostanie tajemnicą serca bo takie jest przecież to najważniejsze… spotkanie… ono jest TAJEMICĄ.
Dziękuję za ten cudowny czas SPOTKANIA!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz