„Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście....”
Pwt, 30, 15
Od 35 lat mam wybór… każdego rana otwieram oczy… nabieram w
płuca powietrze… krew krąży w moich żyłach… bije moje serce… widzę… czuję…
uśmiecham się lub płaczę… podziwiam… poznaję… daję się zaskoczyć… upadam…
wstaję…
Spotykam ludzi, którzy potrafią zachwycić, zadziwić,
zaskoczyć… i choć pchają mi się na myśl i jakieś trudne sytuacje, zauroczona cudnie
pachnącą, żółtą różą, zerwaną dziś w czasie deszczu - pełna jestem wdzięczności…
… wpadł mi w oczy wiersz genialnego Brandstaettera. Tak mi klimatycznie przypadł do gustu… choć
w pierwszym momencie wzdrygłam się, czy aby na pewno dobry na tą urodzinową chwilę…
bo o zmierzchu a nie o jutrzence…
Oswajam się z przemijaniem we
środy… ostatnio intensywnie… towarzysząc Zdeńkowi i jego mamie…
Bo jeśli życie za nami pachnie dobrem, to nie ma
się czego bać… to trochę jak z tą różą…
Więc ostatecznie odważnie
uznałam, że też kocham zmierzch… bo tyle tego dobrego, że nie da się nie kochać…
Panie, dlaczego kocham zmierzch...
"Panie,
Dlaczego kocham zmierzch,
Jesień
I przeszłość?
Dlaczego kocham wszystko, co zmierzcha.
I wszystko, co dobiega kresu.
I wszystko, co przemija?
Daj mi, Panie,
Wieczność o smaku zmierzchu,
Jesieni
I odchodzącej przeszłości."
/Roman Brandstaetter/
"Panie,
Dlaczego kocham zmierzch,
Jesień
I przeszłość?
Dlaczego kocham wszystko, co zmierzcha.
I wszystko, co dobiega kresu.
I wszystko, co przemija?
Daj mi, Panie,
Wieczność o smaku zmierzchu,
Jesieni
I odchodzącej przeszłości."
/Roman Brandstaetter/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz