środa, 16 lipca 2014

znowu...





… znowu rzecz się ma o komunikacji między ludzkiej… przekonuję się jak jest trudna!  A jednocześnie jak ważna, żeby żyło się po ludzku i nie traciło energii na zamartwianie  czy zostało się dobrze zrozumianym… czy aby nie przepala się kolejny most i nie zarasta kolejna droga do człowieka…
Można grać do perfekcji… przetwarzać się jak kameleon… przysposabiać do sytuacji… można chodzić na palcach… ostrożnie… można wytrenować uśmiech…  i można zabijać myślami zupełnie innymi niż wypowiadane słowa…  do czego zdolna jest ludzka istota???? Przeraża mnie gdy zastanawiam się nad odpowiedzią!
Moje doświadczenie choć za każdym razem inne na szczęście ciągle małe… paradoksalnie pocieszam się faktem, że mogłoby być gorzej… a tego bym nie chciała…
Według przekonania, że nic, co mnie spotyka nie jest daremne spekuluję, że kolejna bitwa o samą siebie, (bo jakiś wyższych celów ona raczej nie ma…
 i chyba dlatego tak boli… ) jest po COŚ …
Buntuję się, że sytuacja w ogóle zaistniała… bo zupełnie nie pasuje do świata tu… psuje sielankę wokół… wprowadza zamęt  w naturalną harmonię…  wytrąca mnie z równowagi…
Wydaj mi się, że całego tego konfliktu ja nie potrzebuję!!!!!
Złości mnie, że w ogóle dałam się w niego wciągnąć… ale musiało być coś, co kazało mi się bronić… zawalczyłam o jakąś słuszność ważną w moim systemie wartościowania i zapłaciłam cenę niebagatelną… 















Chciało by się  zakończyć stwierdzeniem… OTO ŻYCIE… spirala umierania, aby zmartwychwstawać w bólu rodzenia się … ciągły bój o przetrwanie …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz