Czas przeszły,
teraźniejszy, przyszły i… najwyższy… ile czasów wypełnia zaledwie jeden dzień ?
wyliczyłam dziś jak wiele rzeczy powinnam zrobić, bo CZAS NAJWYŻSZY!!!
Najwyższy
czas otworzyć oczy… porozmawiać z Bogiem… zjeść śniadanie… wyjść do kościoła…
napisać kilka słów… posłać obiecane zdjęcia… itd…
Dziś niedziela,
więc był CZAS…
Już późny
wieczór i nareszcie burza! Siedzę przy świeczce… śpiewa mi TGD o tym, by Pan Bóg przemienił
czas … bo on jest KRÓLEM CZASU! A Jego mocą, to wszystko, co spotkało mnie ostatnio
nabiera sensu, staje się PIEKNE…
do posłuchana owa piosenka ;)
do posłuchana owa piosenka ;)
Zaczęłam
pracę w hospicjum… zupełnie nowy rozdział w moim życiu…
staję znowu z pustymi dłońmi… uczę się jak dziecko…. Daję się zupełnie
zaskakiwać… chyba nie wiele może mi się tam wydawać… bo hospicjum to miejsce ŻYJĄCE jakby w innym wymiarze… nasiąknięte TAJEMNICĄ
cichego odchodzenia…. „Cichego”… nie znaczy bez krzyku i ciężkiego wzdychania…. ale takiego właśnie z
czasem najwyższym, którego nie da się
co do sekundy wyliczyć… przychodzi bez słowa…
Miałam
odwiedziny… była Maria Anna a później Marek i Marcin. Ciężar i lekkość obu
spotkań nie do zważenia ;)… oba pełne i zaskakujące w jedyny i niepowtarzalny
sposób .
Byłam
na Słowacji w Rużomberoku na spotkaniu młodych w jedności z Brazylijskim Rio .
Nowi ludzie, radość, świeżość wiary… tak
by można bez końca… i tyle tam było kulturalno
– artystyczno – duchowych doświadczeń ! zły
miał ochotę wszystko mi zabrać w drodze powrotnej, gdy utknęłam na Słowackiej stronie w Puchovie… bo pociąg
miał spóźnienie, a osobowy nie poczekał… co się ostatecznie okazało? Hmmm ta
genialna nić łącząca ludzi wierzących w
TEGO SAMEGO TRÓJJEDYNEGO BOGA, czyniąca obcych sobie braćmi i siostrami!!! Ta nić
zadziałała… ta nić pozszywała dziurawe sytuacje… po tej nici, jak akrobatka
miałam szansę przejść odważnie…. Złapałam się natchnienia, aby zatelefonować do
Lidecka… porosić o pomoc… wyciągnęłam dłonie i zamknęłam oczy!!! Udało mi się zawierzyć,
że Bóg nie zostawi mnie w sytuacji bez wyjścia… dobrzy ludzie gotowi byli pomóc…
nie musieli..w końcu mało się znamy… i tu się właśnie uśmiecham…. Bo TO, co nas
łączy - sprawia, że MAŁO zaczyna znaczyć STRASZNIE WIELE…
…tyle
jest we mnie wdzięczności za te wszystkie czasy wypełniające moją
codzienność!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz